• Tłumacz języka migowego
Ratownictwo i ochrona ludności

System sprawdzony w ogniu

10 Marca 2015

Pożar w Zamku Książ był szczególnym sprawdzianem słuszności różnorodnych przedsięwzięć, które podejmowaliśmy, by przygotować się na takie właśnie zagrożenie.

System sprawdzony w ogniu

Kilka tygodni po groźnym grudniowym pożarze Zamku Książ w jego reprezentacyjnej Sali Maksymiliana odbyła się uroczystość uhonorowania strażaków, którzy walczyli z żywiołem i uratowali ten cenny zabytek przed zniszczeniem. Oprócz ratowników byli na nim obecni także wałbrzyscy policjanci i funkcjonariusze straży miejskiej. Z Wrocławia przyjechała delegacja kierownictwa KW PSP, z komendantem dolnośląskiej PSP st. bryg. Andrzejem Szcześniakiem, zastępcą komendanta wojewódzkiego st. bryg. Andrzejem Abulewiczem i naczelnikiem Wydziału Kontrolno-Rozpoznawczego bryg. Dariuszem Bułą.

Gości powitali Krzysztof Urbański - prezes spółki Zamku Książ oraz prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej. Zarówno gospodarz zamku, jak i prezydent miasta nie szczędzili słów uznania i podziękowania za niezwykle sprawną i skuteczną akcję ugaszenia tego groźnego pożaru. W uznaniu dla profesjonalizmu i zaangażowania strażaków prezydent Wałbrzycha wręczył im dyplomy z podziękowaniami, prezes Krzysztof Urbański zaprosił zaś na najbliższe dwie duże imprezy kulturalne organizowane w zamku - Festiwal Kwiatów i Sztuki oraz Festiwal Tajemnic.

Warto dodać, że na ręce komendanta wojewódzkiego PSP we Wrocławiu wpłynął list gratulacyjny od komendanta głównego PSP, zawierający słowa uznania i podziękowania za wzorowe wykonanie strażackiej powinności obrony cennego zabytku przed zniszczeniem przez żywioł. A trzeba zaznaczyć, że ta akcja miała swoją specyfikę. Chodziło bowiem nie tylko o błyskawiczne pokonanie żywiołu, lecz także o to, by uchronić odrestaurowane barokowe pomieszczenia znajdujące się pod płonącym dachem przed skutkami podawanej wody. Udało się - wedle zgodnych ocen straty są relatywnie niewielkie. Spłonęło około 500 m2 dachu, co wobec potencjalnego ogromnego zagrożenia, jakie powstało na skutek pożaru, należy uznać za stratę wręcz marginalną. Zadecydowało o tym wiele czynników.

Przedsięwzięcia prewencyjne

Podejmowano na długo przed powstaniem pożaru, bo w latach 90. Z początkiem czerwca 1991 r. Zamek Książ po wielu perturbacjach przeszedł na własność gminy Wałbrzych. Nowy właściciel, podejmując prace rewitalizacyjne w mocno podupadłym zamku, od początku zadbał o kwestię bezpieczeństwa pożarowego.

Nawiązana została współpraca ze strażakami. Jak przypomina bryg. Dariusz Buła, opracowana wówczas ekspertyza techniczna z zakresu ochrony przeciwpożarowej zawierała zalecenia, w jaki sposób dostosować ten historyczny obiekt do obowiązujących wymagań. Pamiętać też trzeba, że w okresie III Rzeszy hitlerowcy przebudowali zamek , próbując stworzyć w nim m.in. siedzibę Hitlera. Te prace nigdy nie zostały zakończone, a przy wycofywaniu się Niemcy dokonali wielu wyburzeń. Projektując system ochrony przeciwpożarowej zamku, trzeba było uwzględnić wszystkie uwarunkowania, ważne choćby z punktu widzenia dróg ewakuacji czy zaopatrzenia w środki gaśnicze. Dlatego komendant wojewódzki dolnośląskiej PSP wyraził zgodę na zastosowanie w zamku rozwiązań zamiennych - uwzględniających specyfikę tego obiektu, ale także funkcje, jakie zamek będzie pełnił w przyszłości. Na przykład we wszystkich pomieszczeniach na czwartym i piątym piętrze zamontowano czujki dymu. Dlaczego? Bo przewidywano przeznaczenie tych pięter na hotel, a więc to zabezpieczenie było niezbędne.

W całym obiekcie jest też instalacja hydrantów wewnętrznych o zwiększonych parametrach. Warto zaznaczyć, że instalacja hydrantowa została zamontowana także na strychu, czego zazwyczaj się nie stosuje. Ponadto na poddaszu zostały zainstalowane czujki dymu, a wszystkie elementy drewniane zaimpregnowano środkiem ognioodpornym.
W wielu miejscach klatki schodowe przewidziane jako drogi ewakuacyjne (czasem szerokie, a czasem bardzo wąskie i kręte) otrzymały dodatkowe oświetlenie. Cały system sygnalizacji pożarowej zamku został połączony poprzez monitoring z Komendą Miejską PSP w Wałbrzychu. Alarmowanie automatyczne skraca czas dotarcia strażaków do miejsca zdarzenia i decyduje o skuteczności działań ratowniczych.

Ćwiczenia

Drugim filarem systemu bezpieczeństwa jest bliska współpraca strażaków z zarządzającymi zamkiem. Przede wszystkim na jego terenie sukcesywnie przeprowadzane są duże ćwiczenia. Weryfikują one konkretne scenariusze zagrożeń pożarowych. Odbyły się i takie ćwiczenia, w których założono, że pożar powstanie na poddaszu, a następnie rozprzestrzeni się na cały dach. Przetestowane zostały wówczas wszystkie elementy potencjalnej akcji, zwłaszcza drogi ewakuacji, wytypowano miejsca dogodne do budowy stanowisk gaśniczych, zaopatrzenia w wodę itd.

Dzięki systematycznym ćwiczeniom wałbrzyscy strażacy znają zamek i jego zakamarki na pamięć. Kiedy 10 grudnia 2014 r. na skutek nieostrożności podczas prac remontowo-budowlanych prowadzonych na poddaszu powstał pożar, automatyczny system alarmowania zadziałał bez zarzutu. Strażacy byli na miejscu już po ośmiu minutach.
W pierwszej fazie działaniami ratowniczymi kierował dowódca zmiany st. asp. Łukasz Zajączkowski, którego zmienił jego brat, zastępca dowódcy wałbrzyskiej JRG asp. sztab. Paweł Zajączkowski. Następny KDR to naczelnik wydziału operacyjno-szkoleniowego KP PSP w Wałbrzychu mł. bryg. Paweł Kaliński, który z racji udziału w wielu ćwiczeniach na terenie zamku doskonale poznał ten obiekt. W warunkach rzeczywistej, prowadzonej z rozmachem akcji ratowniczo-gaśniczej zdobyte wcześniej doświadczenia i zainstalowane zabezpieczenia przeciwpożarowe zaprocentowały, zapewniając skuteczny przebieg akcji.

Krótko po przybyciu pierwszych wozów strażackich na dziedzińcu zamku pojawiły się następne. W sumie do akcji zadysponowano blisko 40 samochodów pożarniczych i stu strażaków. Nie tylko z Wałbrzycha, lecz także z komend PSP Wrocławia, Jeleniej Góry, Ząbkowic Śląskich, Dzierżoniowa i Świdnicy. Działania strażaków obserwował m.in. prezydent Wałbrzycha. Z Wrocławia przybyła grupa operacyjna, a kolejnym dowodzącym akcją został zastępca komendanta wojewódzkiego PSP st. bryg. Andrzej Abulewicz.
Dowódcy akcji musieli pogodzić dwa zasadnicze cele: zlokalizowanie pożaru i jego ostateczne ugaszenie oraz oszczędzenie zabytkowych pomieszczeń przed działaniem środków gaśniczych. Ten cel, jak podkreśla komendant wałbrzyskiej PSP st. bryg. Grzegorz Kulak, w pełni udało się zrealizować dzięki umiejętnemu operowaniu nimi. Nie było to łatwe zadanie, jak pokazała chociażby obrona przed pożarem zabytkowej zamkowej wieży, znajdującej się w środkowej części płonącego dachu.

Do gaszenia pożaru wykorzystano ponadto m.in. instalację hydrantów wewnętrznych zainstalowanych na poddaszu. To znacznie przyspieszyło podanie wody na palące się poddasze i zapobiegło stracie cennych minut. Krótko potem strażacy podciągnęli na piąte piętro węże gaśnicze, dzięki czemu cała akcja gaśnicza zyskała na czasie i skuteczności. O pokonaniu żywiołu błyskawicznie i bez poważnych strat zadecydował więc zarówno system automatycznego alarmowania, zastosowane instalacje, jak i sprawna akcja strażaków.
Jak zapewnia komendant wojewódzki dolnośląskich strażaków st. bryg. Andrzej Szcześniak, nie tylko Zamek Książ, ale też inne cenne zabytki Dolnego Śląska są pod szczególną pieczą strażaków. Podobne zabezpieczenia zostały zainstalowane w 59 zabytkowych obiektach na terenie województwa. Sukcesywnie organizowane są też strażackie ćwiczenia. W nieodległej przyszłości odbędą się one na terenie innego ważnego obiektu - cysterskiego zespołu klasztornego w Lubiążu.

Lech Lewandowski

fot. Lech Lewandowski i Małgorzata Downar

do góry