Kiedy nadchodzą wakacje, to znaczy, że zaczyna się najstarszy (rozgrywany od 1877 r.), bardzo angielski, najbardziej kapryśny turniej tenisowy – Wimbledon. Kapryśny, bo na trawie, a to nie wszyscy tenisiści lubią. Bo często tam pada deszcz, więc zawody są przerywane nawet i na całą dobę lub dłużej. No i wymagania organizatorów – strój nieskazitelnie biały. Niektóre gwiazdy denerwują się, bo przecież strój to platforma reklamowa, a jak tu reklamować czystą biel bez nazwy?! Ale w końcu każdy, kto może, jedzie tam i gra, bo ważniejszego turnieju nie ma.
Minął nam strażacki miesiąc, w innych galaktykach zwany majem. Przeglądając strony internetowe komend PSP, począwszy od powiatowych, a skończywszy na głównej, można odnieść wrażenie, że strażacy nic tylko świętują. Tymczasem święto trwa w danej jednostce tylko jeden dzień. Co więc innego wypełnia strażakom pozostałe dni maja? Czy tylko akcje ratowniczo-gaśnicze? Otóż nie. Także przyjmowanie licznych wycieczek szkolnych i przedszkolnych. I dobrze, bo jest to najlepsza okazja, aby nie tylko dzieci, a całe społeczeństwo wychowywać, a przynajmniej próbować, zgodnie z zasadami ochrony przeciwpożarowej.
Mówi się, że nie szata(n) zdobi człowieka, ale z drugiej strony – jak cię widzą, tak cię piszą. Przekonuje o tym artykuł Tatiany Sokołowskiej „Męski Dress Code” zamieszczony w PP nr 3/2015. Wiarygodności danym tam zawartym przydaje płeć ich autorki, bo w końcu kto lepiej od kobiety zawodowca ma wiedzieć, jak mężczyzna ma się podobać...? Ze zgrozą uświadomiłem sobie przy tym wagę powiedzenia: „Nie ma drugiej szansy na to, by zrobić dobre pierwsze wrażenie”.
„Oficerowie i dżentelmeni. Życie prywatne i służbowe kawalerzystów Drugiej Rzeczpospolitej”, to książka ważna i dla nas, strażaków. Wypracowane w kawalerii standardy etyczno-zawodowe obowiązywały również w innych rodzajach broni, a oficerski Korpus Techniczny Pożarnictwa, który tworzył zawodową ochronę przeciwpożarową po wojnie, wywodził się w dużej mierze z przedwojennych szkół oficerskich. Są to więc także nasze standardy. Z jednej strony zachowane szczątkowo poprzez nieświadome (bywało, że groteskowe) naśladownictwo pierwowzorów, a z drugiej odtwarzane intuicyjnie przez podchorążych SOP, WOSP czy SGSP.
Telewizja Polska w ostatnim dniu lutego wyświetliła pierwszy odcinek serialu o nas. Przyznaję, że nieco się obawiałem, co to będzie, bo nasz zawód bywa tak efektowny, że łatwo w filmie przekroczyć granicę efekciarstwa.
Pytanie to zwykle nie pada, bo każdy strażak, zawodowy czy ochotnik, pojmuje, o co chodzi niemal podświadomie. Niestety, intuicja jest warunkowana doświadczeniami i wiedzą, więc prosta wymowa tych dwóch słów na ogół bywa utożsamiana z wykonywanymi zadaniami zawodowymi. W przypadku strażaków jest to najczęściej gaszenie, a raczej czynności ratowniczo-gaśnicze.
Strona 2 z 3