• Tłumacz języka migowego
Ratownictwo i ochrona ludności

Działania w niskich stanach osobowych (cz. 1)

18 Grudnia 2015

W ciągu ostatnich kilku lat dostępność ochotników, zwłaszcza w godzinach pracy, czyli od 7.00 do 16.00, zdecydowanie zmalała. Skutkuje to koniecznością wyjazdu do akcji zastępów w okrojonej obsadzie - do często trzech lub czterech strażaków. Podobnie jest w jednostkach ratowniczo-gaśniczych.Działania w niskich stanach osobowych (cz. 1)

Z problemem borykają się jednostki straży pożarnych na całym świecie [1]. Nie może być przecież tak, że ze względu na zmniejszoną liczbę osób w zastępie strażacy muszą rezygnować ze swojego bezpieczeństwa, aby wykonać podstawowe działania.

Najnowocześniejszy sprzęt strażacki sprawił, że strażacy mają łatwiej niż kiedyś (np. wąż wysokiego ciśnienia do hydraulicznych narzędzi ratowniczych poprowadzony wewnątrz węża powrotnego - do podłączenia narzędzia wystarczy jedno połączenie obu węży jednocześnie).

Szybkość i skuteczność działań ratowniczo-gaśniczych stała się przedmiotem wielu badań.

Raport NIST [2] wskazuje, że czteroosobowy zastęp wykona te same czynności średnio o ponad 5 min szybciej niż zastęp trzyoosobowy. To ponad 25% różnicy w czasie. Kolejne 6% czasu do podania wody na pożar można zaoszczędzić, gdy następny zastęp gaśniczy (Engine) ma mniej niż minutę drogi do miejsca zdarzenia. Standard NFPA 1710 wymaga obecności na miejscu zdarzenia (pożaru budynku mieszkalnego) 15-17 strażaków w ciągu 8 min od zadysponowania. W przypadku zastępów trzyosobowych było to niemożliwe, gdyż na miejsce zdarzenia konieczne było dysponowanie większej liczby, mniej licznych zastępów, które do zdarzenia musiały pokonać większe odległości.

Z kolei w badaniach [3] przeprowadzonych przez International Association of Fire Fighters, skupiających się na zależności liczby wypadków z udziałem strażaków i liczebności zastępów, stwierdzono, że w 69% rejonów, w których pracowały zastępy mniejsze niż czteroosobowe, na 100 pożarów przypadało ponad 10 wypadków z udziałem strażaków. W rejonach, w których pracowały zastępy czteroosobowe lub większe, tylko 38% z nich miało porównywalny wskaźnik.

W badaniach „Manning Levels for engine and ladder companies in small fire departments”[4] stwierdzono z kolei, że czteroosobowy zastęp jest w stanie uratować osobę poszkodowaną w czasie aż o 80% krótszym niż zastęp trzyosobowy.

W dzisiejszych czasach, gdy pożar rozwija się bardzo szybko, niezwykle ważny jest czas ewakuacji, a podanie wody na źródło ognia ma jeszcze większe znaczenie niż kiedyś. Decyduje w ogromnym stopniu nie tylko o uratowaniu bądź nieuratowaniu osoby poszkodowanej, lecz także o dalszym rozwijaniu się pożaru.

Wydajność

Paul Grimwood w opracowanych przez siebie wytycznych [5] zaproponował stosowanie  Critical Tasking Performance Index, czyli wskaźnika wykonania kluczowych zadań. Służy on do określenia wydajności pracy strażaków w zależności nie tylko od ich liczebności, lecz także od sprzętu, który ma do dyspozycji kierujący działaniami. Wydajność, wyrażana w procentach, to zakres skutecznie przeprowadzonych działań ratowniczych, wśród których autor wymienił dziewięć kluczowych zadań:

  1. ewakuacja ludzi widocznych w oknach i znajdujących się na balkonach,
  2. ograniczenie rozprzestrzeniania się pożaru - działania w obronie,
  3. natarcie na pożar - działania w natarciu,
  4. izolacja pożaru - np. zamknięcie drzwi, zastosowanie kurtyny dymowej,
  5. pierwsze przeszukanie budynku i ewentualna ewakuacja osób poszkodowanych,
  6. wykonanie zasilania wodnego (z hydrantu, jeziora itp.),
  7. zapewnienie kierowania działaniami - jedna osoba, która nie wykonuje żadnych czynności ratowniczych,
  8. zapewnienie jednego strażaka (kierowcy samochodu gaśniczego), który będzie mógł skupić się tylko na pracy autopompy,
  9. zapewnienie dodatkowych dwóch strażaków, jako grupy szybkiego reagowania [6].

Należy dodać, że przynajmniej jedna osoba w pierwszej fazie działań musi zająć się kwestią odłączenia mediów - prądu i gazu.

Wagę każdego z tych zadań, które mogą się różnić np. w zależności od rejonu operacyjnego danej jednostki, określa się w procentach w zależności od stopnia ważności zadania w danej sytuacji. Dopiero na tym etapie należy ocenić, czy w określonym stanie osobowym siły i środki na miejscu zdarzenia będą mogły wykonać dane zadanie. Jak wynika z obliczeń autora dla niedużych pożarów w budynkach niskich, o niewielkiej kubaturze i normalnym obciążeniu ogniowym, trzyosobowy, dobrze wyszkolony i wyposażony zastęp, działający według zasad opracowanych dla trzyosobowych zastępów [5], jest w stanie wykonać jedynie 44% najważniejszych zadań. Dla porównania czteroosobowy zastęp osiąga skuteczność na poziomie 61%, a pięcioosobowy na poziomie 65%. Paul Grimwood stwierdził, że aby osiągnąć 100% skuteczność, na miejscu przy tego rodzaju zdarzeniu musi być obecnych od 10 do 14 strażaków, a gdy należy przeprowadzić bardziej skomplikowaną wentylację budynku - od 14 do 16 strażaków. W rzeczywistości żadna akcja nie będzie przeprowadzona w 100% skutecznie, ale można przyjąć że jeśli strażacy będą w stanie jednocześnie ewakuować widoczne w oknach osoby, dokonać natarcia na pożar oraz przeszukać pomieszczenia, w których mogą przebywać kolejni poszkodowani (lub strażacy wiedzą, że tam przebywają), to będą bliscy ideału.

Warto zwrócić szczególną uwagę na to, że wpływ na wydajność pracy ma nie tylko liczba strażaków i posiadany przez nich sprzęt, lecz także ich motywacja i podejście do służby, jakość dowodzenia, to, w jakim stopniu dowódca potrafi być liderem, koordynacja na miejscu zdarzenia, umiejętność współpracy w rotach i rot między sobą, doświadczenie oraz indywidualne wyszkolenie strażaków. Na wszystkie te elementy największy wpływ mają dowódcy JRG, naczelnicy zmian oraz naczelnicy OSP, którzy powinni mieć największą wiedzę wśród strażaków ze swojej jednostki i regularnie im ją przekazywać.

Przepisy BHS

Przytoczę kilka najważniejszych przepisów z rozporządzenia dotyczących bezpieczeństwa strażaków na miejscu akcji (ćwiczeń) [7], szczególnie ważnych podczas działania w trzy lub cztery osoby. Co prawda nie dotyczy ono strażaków OSP, ale przecież trzeba mieć jakieś odniesienie i trzymać się jakichś przepisów.

§ 51 ust. 1. Pojazd pożarniczy dysponowany do akcji ratowniczej jako pierwszy lub samodzielny posiada pełną obsadę.

Z przepisu wynika jasno, że w wyjeżdżającym do akcji samochodzie pierwszowyjazdowym powinien być dowódca, kierowca i czterech ratowników (w OSP, które posiadają auta sprowadzane np. z Niemiec czy z Austrii, z kabinami dziewięcioosobowymi, obsada teoretycznie powinna być liczniejsza). Ale co zrobić, jeśli na alarm zgłosi się dwóch, trzech czy czterech druhów? Albo gdy na zmianie jest siedmiu strażaków (z czego jeden zostaje w punkcie alarmowym, kolejny jest kierowcą drugiego auta (ratownictwa technicznego, podnośnika albo ciężkiego gaśniczego zadysponowanego do innego zdarzenia)?

Uważam, że jeżeli na alarm przybiegnie trzech lub czterech strażaków, to należy jechać, tylko zgłosić w momencie wyjazdu, że obsada wozu jest niepełna i trzeba zadysponować dodatkowe siły i środki, jeśli ze zgłoszenia wynika, że mogą być przydatne (zob. przykład 1).

Przykład 1. Godzina: 14.30. Treść zgłoszenia: kolizja samochodów osobowych na drodze wojewódzkiej, brak osób poszkodowanych. Na alarm stawia się trzech druhów.

Wyjeżdżając do takiego zgłoszenia, znający swój obszar chroniony dowódca zastępu, może założyć, że zajdzie konieczność kierowania ruchem. Nie da się - w bezpieczny sposób - jednocześnie kierować ruchem i prowadzić np. sorpcję płynów eksploatacyjnych na ruchliwej drodze w trzy osoby, dlatego należy rozważyć prowadzenie do czasu przybycia dodatkowych sił i środków jedynie działań mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa na miejscu zdarzenia. Trzeba zadysponować dodatkowe siły i środki, skupić się na dokładniejszym rozpoznaniu sytuacji.

Sprawa komplikuje się nieco, gdy na alarm stawi się tylko jeden bądź dwóch druhów. Jeżeli ze zgłoszenia wynika, że zdarzenie nie jest poważne (bo choć każde musimy traktować poważnie, trzeba jednak rozróżnić pożar domu od pożaru paru metrów kwadratowych trawy), to należy zgłosić do stanowiska kierowania ten fakt i decyzję o wyjeździe w okrojonym składzie pozostawić dyspozytorowi. Warto też wstrzymać się kilka minut z wyjazdem - być może pozostali strażacy mieli problem z dotarciem do jednostki na alarm (np. droga została zablokowana przez wypadek lub po prostu były korki). Jeżeli natomiast ze zgłoszenia wynika, że zagrożone może być mienie o dużej wartości, zdrowie lub życie ludzkie bądź życie zwierząt, to uważam, że do akcji jechać trzeba. Oczywiście natychmiast należy powiadomić dyspozytora o wyjeździe w mocno ograniczonym składzie (informacja o liczbie druhów w zastępie jest bardzo ważna dla dyspozytora i zaleca się podawać ją zawsze) i poprosić o wysłanie na miejsce zdarzenia dodatkowych sił i środków. Wbrew pozorom nawet w tak małym składzie można wiele zrobić i być może uratować komuś życie (przykład 2).

Przykład 2. Godzina: 11.12. Treść zgłoszenia: pożar domu jednorodzinnego na pierwszym piętrze, brak informacji o ewentualnych osobach poszkodowanych. Na alarm stawia się dwóch druhów.

Druhowie zgłaszają wyjazd do akcji (odległość 3 km od remizy do miejsca zdarzenia) samochodu GBA 2,5/16 oraz informują o ograniczonej obsadzie. Do zdarzenia dodatkowo dysponowana jest sekcja gaśnicza (GBA 2,5/16, GCBA 5/24) z oddalonej o 10 km JRG (zgodnie np. z planem dysponowania SiS) oraz zastęp gaśniczy z oddalonej o 5 km kolejnej jednostki OSP. Jako pierwsi na miejsce przybywają dwaj druhowie z jednostki OSP, która miała najbliżej na miejsce zdarzenia. Dowódca udaje się na rozpoznanie, podczas którego zauważa kobietę stojącą w oknie pokoju znajdującego się na pierwszym piętrze. Kierowca, który zabezpieczał miejsce zdarzenia, wraz z dowódcą i sąsiadami ściągają drabinę z dachu pojazdu pożarniczego, a następnie sprawiają ją, co pozwala na ewakuację kobiety.

Działanie we dwójkę czy samemu to nic niespotykanego, nie tylko w Polsce, lecz także na świecie. W wielu krajach jako pierwszy na miejscu zdarzenia znajduje się dowódca jednostki, który przyjechał odpowiednikiem naszego SLOpa (SLRr) - dojedzie znacznie szybciej na miejsce niż auta ciężarowe. Dowódca przeprowadzi rozpoznanie, zanim dojadą auta gaśnicze i wyda pierwsze rozkazy drogą radiową. Pozwala to także na zagwarantowanie odpowiedniego miejsca dla drabiny mechanicznej (względnie podnośnika), bo dowódca nie pozwoli zatarasować jej najlepszej drogi dojazdu.

Może się również zdarzyć, że strażak najedzie na zdarzenie (np. wracając do remizy OSP z aparatami powietrznymi). Trzeba umieć się odnaleźć w takiej sytuacji i prowadzić możliwie skuteczne działania. Priorytetem oczywiście nadal pozostaje własne bezpieczeństwo i nie można wymagać od takiego strażaka, by działał jak sześcioosobowy zastęp.

Jeśli ze zgłoszenia wynika, że może być niebezpiecznie, należy przedsięwziąć odpowiednie kroki, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo - a nawet odstąpić od wykonywania niektórych działań. Przykładem niech będzie niebezpieczny pies biegający luzem po ogrodzie, w którym pali się altana. Rozpoznanie można wtedy wykonać zza ogrodzenia.

Z ratowniczego punktu widzenia ważne jest, że kierujący działaniami jednoosobowo może zarządzić ewakuację (o ile np. nie zrobił tego dyrektor placówki).

Z prawnego punktu widzenia OSP została powołana jako stowarzyszenie niosące pomoc osobom w okolicy - sąsiadowi strażaków bądź któremuś z nich samych, dzieciom uczącym się w szkole znajdującej się niedaleko remizy czy ludziom przebywającym np. na wczasach w obszarze chronionym danej OSP - i tak naprawdę nikt nie może danej OSP zabronić ratowania życia ludzkiego i mienia.

Oczywiście warunkiem wyjazdu do akcji jest posiadanie uprawnień do kierowania pojazdami uprzywilejowanymi, prawa jazdy odpowiedniej kategorii oraz odpowiednich kursów.

Wracając jednak do rozporządzenia:

§ 51 ust. 2. Kierujący akcją ratowniczą, w zależności od rodzaju wykonywanych czynności ratowniczych oraz panujących warunków atmosferycznych:

  1. dokonuje odpowiednio częstej wymiany strażaków;
    Aby podmienić ludzi, dysponując zastępami trzy- lub czteroosobowymi, należy oczywiście mieć ich więcej na miejscu akcji. Jeżeli nie ma możliwości podmiany ratowników należy, podczas przydzielania dodatkowych zadań, zwrócić szczególną uwagę na stan psychofizyczny strażaków. Należy pamiętać, że nierzadko strażacy ochotnicy jadą na akcję po kilku godzinach pracy zawodowej. Kierujący działaniami musi liczyć się z tym, że w typowych godzinach pracy zastępy będą mniej liczne, a w skrajnym przypadku mniej aktywne jednostki mogą w ogóle nie wyjechać.

§ 51 ust. 3. Dowódca nadzorujący strefę zagrożenia lub jej wydzieloną część:

  1. kontroluje, dla celów bezpieczeństwa, stan liczebny podległych strażaków, w szczególności przebywających w strefie zagrożenia,
  2. organizuje, w miarę możliwości, pomiar czasu przebywania strażaków w strefie zagrożenia, z wykorzystaniem urządzeń do tego przeznaczonych lub kart pracy sprzętu dla ochrony dróg oddechowych,
  3. podejmuje decyzję o natychmiastowych poszukiwaniach zaginionych w strefie strażaków.

A w § 57:

  1. W przypadku uzyskania przez kierującego akcją ratowniczą informacji o osobie poszkodowanej znajdującej się w strefie zagrożenia, kierujący tą akcją przyjmuje, że nastąpił stan bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia ludzkiego.
  2. W sytuacji uzyskania informacji, o której mowa w ust. 1, strażak podczas wykonywania czynności ratowniczych może odstąpić od zasad powszechnie uznanych za bezpieczne, po wcześniejszym powiadomieniu o tym kierującego akcją ratowniczą lub dowódcy nadzorującego strefę zagrożenia.

W sytuacji przyjazdu na miejsce zdarzenia trzyosobowego zastępu oraz uzyskania informacji o potwierdzonym zagrożeniu dla życia zadania wymienione w w § 51 ust. 3. 1) i 2) będzie musiał wykonać kierowca. Jeśli z analizy ryzyka [8] wynika, że możliwe jest przeprowadzenie skutecznych działań wewnętrznych to, odstępując od zasad powszechnie uznanych za bezpieczne, dowódca zastępu wraz z ratownikiem będą musieli przeprowadzić natarcie na pożar, zazwyczaj połączone z przeszukaniem pomieszczeń. Do zadań kierowcy będzie należało natomiast zapewnienie wody do celów gaśniczych (jeśli to możliwe, to wykonanie zasilania z hydrantu) oraz prowadzenie rozpoznania z zewnątrz, by uzyskać informację, czy działania przynoszą efekt, czy też pożar dalej się rozprzestrzenia. Trzeba się liczyć z koniecznością wycofania strażaków i prowadzenia działań z zewnątrz (np. gaszenie pożaru bądź techniki VEIS (technika polegająca na wentylacji, wejściu do pomieszczenia, odizolowania go od pożaru np. poprzez zamknięcie drzwi oraz na jego szybkim przeszukaniu) w przypadku dalszego pogarszania się sytuacji. Każde działanie w odstępstwie od zasad powszechnie uznanych za bezpieczne należy zgłosić do stanowiska kierowania.

Jeśli na miejsce zdarzenia przyjadą cztery osoby, sytuacja jest o tyle komfortowa, że dowódca oraz kierowca pozostają na zewnątrz budynku, a rota złożona z dwóch ratowników wprowadzana jest do środka. Komfort polega na tym, że można zadośćuczynić zasadzie 2in-2out (każdych dwóch strażaków pracujących wewnątrz budynku asekuruje dwóch na zewnątrz). Rotę asekurującą tworzą w tym przypadku dowódca i kierowca wozu bojowego. Gdy konieczne byłoby np. ratowanie strażaka, mogą niezwłocznie wkroczyć do akcji (pod warunkiem, że mają aparaty powietrzne na plecach, kompletne ubranie specjalne itd.). Oczywiście wtedy sprzęt pozostanie bez opieki (narażony na np. kradzież), jednak w takiej sytuacji jest to sprawa drugorzędna.

Odstąpić od zasad powszechnie uznanych za bezpieczne można jedynie po zapewnieniu sobie wszelkich możliwych i dostępnych w danym momencie zabezpieczeń. Jeżeli dana jednostka posiada cztery aparaty powietrzne (w przypadku KSRG to obowiązek, ale dwa użyte w trakcie poprzedniej akcji komplety mogą jeszcze być na stacji PGaz), to działać w odstępstwie od zasad można jedynie wówczas, gdy dowódca wozu i kierowca będą przygotowani do asekuracji ratowników pracujących wewnątrz, a gdy nie ma na to czasu, to po wprowadzeniu roty kierowca z dowódcą muszą jak najszybciej przygotować się do asekuracji ratowników wprowadzonych do wnętrza budynku. Jeżeli w bezpośrednim pobliżu znajduje się hydrant/rzeka, to chcąc odstąpić od zasad powszechnie uznanych za bezpieczne, należy jak najszybciej wykonać zasilanie wodne, aby nie narazić roty pracującej wewnątrz na ryzyko braku wody w linii gaśniczej [9].

***

W pierwszej części artykułu przedstawiłem problem i jego przyczyny, jednocześnie podając przykłady akcji. W drugiej części przyjrzymy się, jak działać bezpiecznie i jak zwiększyć wydajność działań strażaków.

Marcin Chuchro jest strażakiem OSP Zielonki

Za pomoc w przygotowaniu materiału składam najserdeczniejsze podziękowania mł. kpt. Mateuszowi Szultce oraz ogn. Adamowi Skrzypkowskiemu.

Literatura:

[1] Firefighters feel the squeeze of shrinking budgets, http://www.governing.com/topics/public-workforce/firefighters-feel-squeeze-shrinking-budgets.html, dostęp:  13 września 2015 r.
[2] National Institute of Standards and Technology, Report on Residential Fire Ground Field Experiments 4/2010.
[3] ICMA, Managing Fire and Emergency Services.
[4] Richard C. Morrison, Manning Levels for Engine and Ladder Companies in Small Fire Departments, 1990.
[5] P. Grimwood, Euro Firefighter, Jeremy Mills Publishing ltd.
[6] W. Nocoń, S. Kokot-Góra, A. Cytawa, P. Grzyb, Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych, SA PSP w Krakowie, 2012.
[7] Rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji z 16 września 2008 r. w sprawie szczegółowych warunków bezpieczeństwa i higieny służby strażaków Państwowej Straży Pożarnej.
[8] M. Chuchro, Analiza ryzyka, Strażak 2/2015.
[9] Rozporządzenie rady ministrów z 4 lipca 1992 r. w sprawie zakresu i trybu korzystania z praw przez kierującego działaniem ratowniczym.

Listopad 2015

do góry