• Tłumacz języka migowego
WWW@pożarnictwo

Czadowe domy

20 Grudnia 2015

Czadowy, czyli super. Można tak pomyśleć i uśmiechnąć się na samą myśl o kampanii społecznej o nazwie Czadowe Domy. Można też odnaleźć inne znaczenie tego słowa - zdecydowanie mniej optymistyczne. Jak co roku o tej porze roku zaczyna się walka z czadem, który niestety - mimo wielu ostrzeżeń, powtarzanych wręcz do znudzenia - znowu zbiera swoje żniwo.

Kampania Czadowe Domy to kolejna próba uświadamiania społeczeństwu, że ogrzewanie drewnem, olejem opałowym, gazem ziemnym czy benzyną niesie ze sobą niebezpieczeństwo pojawienia się w domach tlenku węgla. Szczególnie gdy są szczelnie pozamykane (co z założenia ma służyć oszczędności energii cieplnej, a instalacja grzewcza nie jest w odpowiedni sposób serwisowana. Ma nauczyć, jak dwutlenek węgla powstaje, jak można zapobiec zatruciu nim i w jaki sposób radzić sobie, gdy dostrzeżemy pierwsze objawy. Statystyki PSP pokazują, że każdego roku w Polsce odnotowuje się kilka tysięcy zdarzeń związanych z zatruciem tlenkiem węgla. W ich wyniku około 2 tys. osób zostaje poszkodowanych, a ok. 100 umiera. Instytut Badawczy ARC Rynek i Opinia w lipcu 2015 r. przeprowadził badania opinii publicznej, w których wzięło udział 1000 Polaków. Odpowiedzi są co najmniej zastanawiające. Zaledwie 17% osób ma w domu czujnik tlenku węgla. Badania pokazują także, że wiedza Polaków na temat zagrożenia jest naprawdę niewielka. Był to z pewnością argument, by kampanię społeczną objął merytorycznym patronatem komendant główny PSP gen. brygadier Wiesław Leśniakiewicz, a jej ekspertem został rzecznik prasowy komendanta głównego PSP st. bryg. Paweł Frątczak.

W kampanię zaangażowała się fotografka Lidia Popiel, która w swoich pracach pokazuje, że czad nie wybiera swoich ofiar, kierując się zasobnością portfela. Przejmujące i niezwykle wymowne fotografie można zobaczyć na stronie www.czadowedomy.pl. W tym roku ambasadorem kampanii został aktor Piotr Fronczewski.

Na stronie kampanii można odnaleźć także informacje o tym, gdzie montować detektory, a których miejsc unikać. To małe urządzenie może uratować nasze życie, chroni nas w miejscu, w którym czujemy się najbezpieczniej. Zachęcam do poznania kampanii na jej stronie internetowej. Mam nadzieję, że dzięki niej przybędzie nam choć kilka procent czadowych domów - w tym potocznym, znakomitym i bezpiecznym znaczeniu.

eM.

Grudzień 2015

do góry