• Tłumacz języka migowego
Historia i tradycje Danuta Janakiewicz-Oleksy

Strażacy w walce z epidemiami

20 Maja 2020

Oddział Sanitarno Pożarniczy

Społeczeństwo polskie po I wojnie światowej, które przez 123 lata walczyło o własną państwowość, zmuszone było zmierzyć się z głodem i epidemiami wielu chorób.

Działania Wielkiej Wojny oraz walki o granice II RP doprowadziły kraj do głębokiej recesji gospodarczej. Splądrowane miasta i wsie, pożogi, bieda, inflacja, utrata rynku zbytu stanowiły główny czynnik społecznych protestów, strajków i demonstracji. Wieloletni proces odbudowy kraju i umacniania wolności rozpoczął się od ratowania zdrowia i życia publicznego.

21 listopada 1918 r. w związku ze złym stanem sanitarnym utworzono Państwowy Centralny Zakład Epidemiologiczny, który po kilku latach zmienił nazwę na Państwowy Zakład Higieny. 8 lutego 1919 r. Sejm Ustawodawczy na wniosek Józefa Piłsudskiego powołał Ministerstwo Zdrowia Publicznego, które podjęło prace nad ograniczeniem szerzenia się chorób zakaźnych. W tym samym roku uchwalono m.in. zasadniczą ustawę sanitarną, a 14 lipca 1920 r. ustanowiono urząd naczelnego nadzwyczajnego komisarza do spraw walki z epidemiami. Powyższe instytucje i regulacje prawne nie rozwiązywały jednak wszystkich problemów. Polskie Towarzystwo Higieniczne, działające na ziemiach polskich od II poł. XIX w., raportowało o braku szczepionek, lekarstw, sprzętów diagnostycznych oraz niewystarczającej wiedzy medycznej o sposobach leczenia chorób zakaźnych, które w tamtym okresie sięgnęły rozmiarów światowych pandemii.

Prasa codzienna pisała o zachorowaniach głównie na grypę hiszpankę, czerwonkę i tyfus plamisty. Z powodu pierwszej z nich w latach 1918-1920 zmarło około 50 mln ludzi żyjących na obszarze całego globu, a to zdecydowanie więcej niż poległych na frontach Wielkiej Wojny. Na hiszpankę przeważnie umierały osoby młode i w średnim wieku, ze wszystkich klas społecznych zamieszkujących miasta i wsie, o czym świadczyły doniesienia i nekrologi prasowe. Na polskiej wsi nie było domu, w którym ktoś z rodziny by nie zachorował. Wirus hiszpanki zdziesiątkował również polską armię na przełomie lat 1919-1920, stając się narzędziem propagandy społeczno-politycznej w toczącej się wojnie z Sowietami - hiszpankę nazywano często niesłusznie chorobą bolszewicką.

Poważanym zagrożeniem był również tyfus plamisty. W Polsce na przełomie lat 1919-1924 choroba ta zabiła kilkanaście tysięcy ludzi.

Krwawe żniwo, choć nie w takiej skali jak wspomniane wyżej epidemie, zebrała również czerwonka. Także i ją klasyfikowano jako wojenny patogen. W Polsce chorowano na nią w latach 1920-1921, głównie na terenie ówczesnych województw: krakowskiego, lwowskiego i stanisławowskiego. W 1921 r., na przełomie lipca i sierpnia, w Poznaniu w ramach propagandy wojennej zasugerowano, iż choroba ta nie jest dziełem przypadku, a wynikiem celowego działania - rozbrojenia żołnierzy i przetrzymywania w brudzie i upale jeńców.

W 1919 r. na czerwonkę zachorowało ponad 7 tys. Polaków, zmarło około 1200. Rok później odnotowano 31 tys. zachorowań i ponad 5 tys. zgonów. Podobnie statystyki miały się do 1921 r.

Strażacy a higienizacja polskiej wsi

W latach 20. i 30. ubiegłego wieku polskie straże pożarne były towarzystwami i jednostkami kultywującymi zapoczątkowane jeszcze w okresie zaborów tradycje, dużą rolę odgrywała w nich działalność kulturotwórcza, wychowawcza i oświatowa. Można było to zaobserwować zwłaszcza na polskiej wsi. Strażacy budowali remizy w centrum społeczności, dla której chcieli służyć i pracować, stając się jej częścią. W takim samym stopniu, jak m.in. nauczyciele, organizacje kościelne, towarzystwa charytatywne czy koła gospodyń wiejskich, aktywnie włączali się w ogólnopolski ruch mający na celu profilaktykę zdrowotną i higienizację ludności zamieszkującej obszary wiejskie oraz pomoc w zwalczaniu szerzących się epidemii i innych chorób zakaźnych.

Profilaktyka zdrowotna, co należy podkreślić, była stosunkowo nowym terminem w dziedzinie słabo funkcjonującej jeszcze opieki medycznej. Nie w każdej wsi bowiem praktykował lekarz, pielęgniarz, aptekarz czy felczer. Dostęp do opieki medycznej był zatem ograniczony, również na skutek ludzkiej mentalności i braku wykształcenia. Często analfabetyzm był tym czynnikiem, który tworzył bariery w komunikacji społecznej.

Ilustruje to chociażby przykład z lokalnej prasy z 1919 r., opisujący niechęć mieszkańców jednej z wsi pod Piotrkowem Trybunalskim do lekarza, który zarządził odwszawienie i kąpiel na skutek trwania epidemii duru osutkowego: „My ta [...] nie potrzebujemy kąpieli. My starsi ludzie i takie figle już nas się nie trzymają” [1]. Po złożeniu skargi przez lekarza do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych doprowadzono mieszkańców do łaźni w asyście policji i straży ogniowej. Takich i podobnych przypadków było wiele. Na uwagę zasługuje fakt, że to właśnie strażacy niejednokrotnie byli łącznikami i pośrednikami pomiędzy różnymi klasami społecznymi, ponieważ cieszyli się większym zaufaniem publicznym niż pozostałe grupy mundurowe i środowiska inteligenckie.

 

 Pokaz udzielania pierwszej pomocy przez stra poarn

W ramach higienizacji wsi i ochrony zdrowia polscy strażacy pomagali przy budowie studni, dostarczali też zdatną do picia wodę. Dużą rolę wychowawczą odegrały kobiety, które przystąpiły do żeńskich drużyn samarytańsko-pożarniczych. Podczas tzw. świetlicowych pogadanek, konkursów, pokazów i organizowanych zabaw we współpracy z innymi organizacjami wiejskimi uczyły gospodynie, jak prowadzić dom i zadbać o jego czystość oraz w jaki sposób należy nieść pomoc w nagłych przypadkach losowych i tych, które powstały w wyniku klęsk.

Samarytanki, ucząc i wychowując, sugerowały potrzebę wprowadzenia regularnych posiłków, przynajmniej dwa razy dziennie, niespożywania jedzenia z jednego wspólnego naczynia, jedną łyżką i za pomocą rąk. Zachęcały do mycia owoców i warzyw, ochrony żywności przed insektami i owadami oraz utrzymywania ciała i odzieży w czystości.

Rady te dzisiaj są zapewne banalne, ale wówczas stosowanie się do nich stanowiło nie lada problem. Na wsiach przełomu XIX i XX w. nie było łazienek, a kuchnie stanowiły niejednokrotnie jedną wspólną izbę, przeznaczoną do pracy przy gospodarstwie, spania i jedzenia. Na bardzo biednych obszarach zdarzało się, że budynki mieszkalne przylegały do stajni i obór lub były z nimi łączone, z obawy przed kradzieżą inwentarza i z troski o utrzymanie ciepła w zimie, a to z kolei groziło licznymi chorobami i epidemiami.

Samarytanki z drużyn pożarniczych realizowały prace zlecone przez m.in. Polski Czerwony Krzyż i związki strażackie, w których były zrzeszone. Wykonywały również zadania pomocnicze w ramach wzajemnej pomocy społecznej, korzystając z wiedzy, którą zdobyły na kursach i ćwiczeniach m.in. sanitarnych, wychowania fizycznego, ochrony przeciwpożarowej, przeciwgazowej, przeciwlotniczej i obrony cywilnej.

W jednodniówce jubileuszowej na 10-lecie OSP Bieruń Nowy na Górnym Śląsku, wydanej w latach 30. XX w., możemy przeczytać, że w zakresie służby samarytańskiej realizowano następujące zadania i akcje: „akcja ratownicza przy pożarach oraz innych klęskach żywiołowych, akcja ratownicza przeciwgazowa, pomoc sanitarna przed przybyciem lekarza, w razie nagłych wypadków, wśród ludności cywilnej, akcja pomocnicza przy zwalczaniu (sic!) epidemji i chorób zakaźnych na terenie danej wsi, rozpowszechnianie zasad (sic!) hygjeny w celu podniesienia zdrowotności miejscowej ludności” [2].

„Pełnienie tej służby przez samarytanki podnosi ogromnie znaczenie społeczne pracy Ż. O. S. P., wiadomo bowiem, w jak opłakanych warunkach higienicznych żyje ludność wiejska i nie jest rzeczą wyjątkową, że nasze oddziały są jedynym ośrodkiem (sic!) hygjenicznym wsi, zwłaszcza bardziej odległych od miast, gdzie oddziały P. C. K. nie docierają wcale” [3] - pisano w jednodniówce OSP Bieruń Nowy.

Te same szkolenia zlecone przez Związek Floriański, a później Główny Związek Straży Pożarnych RP, trwające od kilku dni do kilku miesięcy, przechodzili również obowiązkowo mężczyźni działający w strukturach polskiego strażactwa. 

Działania w miastach i współpraca z PCK

W I połowie XX w. czynni strażacy jako mundurowi obowiązkowo musieli przechodzić co jakiś czas szkolenia z przysposobienia wojskowego oraz nabyć odpowiednią wiedzę z zakresu fizyki, chemii, biologii, geografii. Zobowiązywano ich do niesienia każdej pomocy również w czasach narodowych epidemii. Strażacy podlegali Ministerstwu Spraw Wojskowych, zatem we wszystkich zakresach zagrożenia państwa i jego obywateli mieli współpracować z wojskiem oraz z władzami samorządowymi.

Kiedy w Polsce szalały epidemie, nie było jeszcze tak wielu szpitali, tym bardziej zakaźnych. Funkcjonujący m.in. w Warszawie 18-oddziałowy Szpital Ujazdowski miał zaledwie pięć oddziałów zakaźnych z kilkudziesięcioma łóżkami w jednej sali. Nie był zatem w stanie na przełomie lat 1919 i 1920 przyjąć wszystkich zarażonych, rannych w wyniku wojny i ewakuowanych. Konieczne więc stało się budowanie przez Polskie Towarzystwo Czerwonego Krzyża prowizorycznych obiektów medycznych.

 sanitarno poarniczy dzkiej strazy ogniowej 2

Z oddziałami PCK ściśle współpracowały zarządy strażackie oraz wielu organizatorów lokalnego ruchu pożarniczego, do których m.in. należeli Tadeusz Brzozowski i Stefan Bursche. Obaj byli z wykształcenia i zawodu inżynierami, a także strażakami oraz działaczami PCK.

Tadeusz Brzozowski przy Zjednoczonych Zakładach Przemysłowych K. Scheibler i L. Grohman w Łodzi zorganizował 7. zakładową drużynę ratowniczą PCK o charakterze samarytańsko-pożarniczym, obejmując jednocześnie funkcję prezesa drużyny. Jednostka ta działała przy łódzkiej straży ogniowej w I połowie XX w.

Stefan Bursche pełnił funkcję dyrektora pabianickiej fabryki włókienniczej Krusche i Ender, ale też naczelnika XII zakładowego oddziału Łódzkiej Ochotniczej Straży Ogniowej. Jako działacz łódzkiego PCK i syn biskupa ewangelickiego Juliusza Bursche, aktywnie angażował się w sprawy opieki nad chorymi, głównie szukając możliwości zakupu szczepionek, które ułatwiłyby walkę z epidemiami - a zaznaczyć trzeba, że w tamtym okresie były one bardzo drogie i mało dostępne. Jako ławnik Sądu Okręgowego w Łodzi miał większe możliwości załatwienia tego typu spraw na drodze administracyjno-prawnej niż ktokolwiek inny.

Z inicjatywy zarządów strażackich i dzięki współpracy z PCK polscy strażacy w czasach epidemii i wojny pomagali przy organizowaniu polowych zapleczy medycznych. Zarządy strażackie i pojedyncze jednostki OSP organizowały również w tym czasie zbiórki pieniężne na zakup szczepionek, lekarstw i wyposażenia medycznego. Strażacy pomagali także przy rejestracji chorych i pochówkach. Członkinie drużyn samarytańsko-pożarniczych bywały zaś przydatne siostrom zakonnym i pielęgniarkom w utrzymaniu czystości wewnątrz obiektów, chociaż to zadanie niejednokrotnie było trudne do realizacji przy nieprzebranej liczbie chorych i rannych. Chorzy m.in. na czerwonkę i tyfus plamisty często mieli krwawe biegunki nie do opanowania, a liczba dostępnych sanitariatów i łaźni była niewystarczająca. Potwierdzają to chociażby wspomnienia lekarza z Powiśla oddziału chirurgiczno-zakaźnego, dr Mariana Łążyńskiego: „podłoga w ubikacjach i przed nimi była zalana krwią” [4].

Aby poprawić stanu opieki i powstrzymać ogniska epidemii, w magistratach miejskich tworzono liczne wydziały, w tym oświaty ludowej i bezpieczeństwa publicznego. Celem działalności wydziałów była m.in. inicjatywa budowy latryn i łaźni na dworcach kolejowych, plebaniach, remizach, szpitalach, urzędach i szkołach, a także profilaktyka szczepienna z zastosowaniem środków kwarantanny, dezynfekcji, dezynsekcji i deratyzacji.

Urzędujący włodarze miast zwracali się z prośbą do organizacji publicznych, w tym strażackich, by te przy swoich placówkach tworzyły komitety higieniczne i porządkowe. Strażacy wstępowali do Komitetów Obrony Państwa i Komitetów Obrony Narodowej, pełniąc powierzone czynności. Mogli również wchodzić w skład patroli służb sanitarnych i obserwacyjnych wojskowych lub cywilnych, których zadaniem było m.in. patrolowanie węzłów kolejowych, stacji przygranicznych oraz punktów zbornych migrującej ludności.

Strażacy na pewno brali udział w dezynfekcji zakażonego terenu w największych miejskich skupiskach (ulic, dworców, szpitali, urzędów, szkół). Rozwieszali ogłoszenia i chodzili po domach z apelami o nakazie ludowych kąpieli, strzyżenia się, golenia oraz ograniczania wieców i demonstracji w miejscach publicznych. Usuwali zanieczyszczenia przemysłowe, które zalegały miejskie ulice, oraz przyjmowali zgłoszenia interwencyjne na podstawie obowiązującego prawa. Działali w oparciu o ustawę o ochronie przed pożarami i innymi klęskami, a także rozporządzenia.

Na uwagę zasługuje rozporządzenie ministra poczty i telegrafów z dnia 26 lutego 1937 r. wydane w porozumieniu z ministrami: komunikacji i spraw wewnętrznych o trybie postępowania przy zawiadamianiu w drodze telegraficznej lub telefonicznej o wypadkach klęsk żywiołowych, napadów rabunkowych i katastrof, w którym możemy przeczytać, iż w razie pożarów, epidemii i katastrof wzywa się również straż pożarną.

Danuta Janakiewicz-Oleksy jest pracownikiem Wydziału Dokumentacji Zbiorów CMP
fot. NAC i arch PP.

maj 2020

Przypisy

  • [1] A. Felchner, Rodzina w II Rzeczypospolitej - jej główne zagrożenia ze strony chorób, „Medycyna Nowożytna. Studia nad Kulturą Medyczną” 2019, t. 25, zeszyt 1, s. 107.
  • [2] Jednodniówka jubileuszowa 10-lecie Ochotniczej Straży Pożarnej w Bieruniu Nowym, wojew. śląskie 1925-1935, nakł. straży, Bieruń Nowy 1935 r., s. 14-15.
  • [3] Tamże.
  • [4] E. Olkuśnik, Służby medyczne. Bitwa Warszawska, https://www.historiaposzukaj.pl/wiedza,wydarzenia,1085,sluzby_medyczne_bitwa_warszawska.html.

Literatura dostępna u autorki

Danuta Janakiewicz-Oleksy Danuta Janakiewicz-Oleksy

Danuta Janakiewicz-Oleksy jest pracownikiem Wydziału Dokumentacji Zbiorów Centralnego Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach

do góry