• Tłumacz języka migowego
Za granicą Renata Golly, Paweł Rochala

Pożar Zimowej Wiśni

26 Lutego 2020

Każdy, kto był w granicach Federacji Rosyjskiej, z pewnością mógł się przekonać, że wszystko tam jest „naj”. Niestety - w tak wielkim kraju także problemy potrafią być największe. W dziedzinie pożarów dwa lata temu padł  tragiczny rekord liczby dziecięcych ofiar śmiertelnych.  

Pożar Zimowej Wiśni

Rosja to największy na świecie skarbiec zasobów naturalnych. Najbogatsze złoża występują za pasmem górskim Uralu, czyli już w części azjatyckiej Federacji. Powstało tam szereg miast-kombinatów, wyspecjalizowanych w danej dziedzinie surowcowo-przemysłowej. Kemerowo jest jednym z takich miejsc. Leży w Syberyjskim Okręgu Federalnym, 3600 km na wschód od Moskwy. Ma ponad pół miliona mieszkańców. Znajduje się w rejonie Kuźnieckiego Zagłębia Węglowego, gdzie prosperuje przemysł wydobywczy węgla kamiennego.

To miasto jakich wiele w Federacji Rosyjskiej. Stało się jednak znane za sprawą pożaru. Można go traktować jako swoisty symbol, gdyż 25 marca 2018 r. spłonęła świątynia współczesnej cywilizacji konsumpcyjnej - galeria handlowa. Spłonęła, ziszczając najgorsze koszmary strażaków, zwłaszcza strażaków prewentystów.

Opis budynku galerii

W centralnej części miasta, przy alei Lenina 35, mieścił się dwu- i czterokondygnacyjny kompleks handlowo-rozrywkowy o pasującej do lokalizacji nazwie Zimowa Wiśnia. Pasującej z uwagi na średnią temperaturę roczną około 1°C na plusie (tak!) i średnią temperaturę w najzimniejszym miesiącu (styczniu) 19°C na minusie. Jeszcze w marcu 2018 r. obiekt funkcjonował pod szyldem centrum handlowego, ale pierwotnie miał zupełnie inną funkcję. W 1936 r. ruszyła w tym miejscu produkcja słodyczy i trwała do 2006 r. W 2009 r. rozpoczęto rewitalizację dwupiętrowego budynku o powierzchni ponad 20 tys. m2. Liczba kondygnacji wzrosła w części obiektu do czterech, a jego powierzchnia zwiększyła się do 23 tys. m2. Był wyposażony w system sygnalizacji pożaru.

Zmodernizowany obiekt został otwarty w 2013 r. Jak podaje portal informacyjny RBC, zmiana jego przeznaczenia i rozbudowa zostały przeprowadzone bez zgody organów nadzoru. Czynności urzędowe dotyczące odbioru budynku i pozwolenia na użytkowanie miały również wyłącznie pozorny charakter.

Mimo to kompleks handlowo-rozrywkowy funkcjonował z powodzeniem, należał do najpopularniejszych obiektów tego typu w mieście i okolicy. Zimowa Wiśnia oferowała wiele atrakcji. Oprócz sklepów mieściła m.in. minizoo, salę zabaw dla dzieci, trzy sale kinowe (pierwsza sala miała 256 miejsc, druga i trzecia po 143), kręgielnię, lodowisko, restauracje, basen, sauny i parking dla 250 samochodów.

Wszystko to ulokowano w jednej kubaturze, nie dbając o rozdzielenie funkcji budynku. Z przyczyn merytorycznych fachowe organy nie chciały wydać zgody na budowę obiektu. Portal Evening Standard określa budynek mianem labiryntu z kilkoma oknami, jedną główną klatką schodową, jednym szybem windowym i jednymi schodami ruchomymi. Przy powierzchni rzutu kondygnacji wynoszącej w przybliżeniu 6 tys. m2 oraz zastosowanych rozwiązaniach ewakuacji na wypadek pożaru wydaje się to uprawnionym stwierdzeniem.

Rysunek poglądowy przedstawiający min. lokalizację klatek schodowych i wyjść ewakuacyjnych w obiekcie. W czasie pożaru czynna była tylko jednak klatka schodowa.

Rysunek poglądowy przedstawiający min. lokalizację klatek schodowych i wyjść ewakuacyjnych w obiekcie. W czasie pożaru czynna była tylko jednak klatka schodowa.

Opis zdarzenia

Była niedziela, 25 marca 2018 r. Rozpoczął się pierwszy weekend szkolnych ferii. Temperatura wynosiła -2°C, wiatr wiał z prędkością 3 m/s. Niedzielne popołudnie w centrum handlowo-rozrywkowym Zimowa Wiśnia spędzały rodziny, grupki znajomych i przyjaciół. Część z nich wybrała zakupy, część z nich relaks w kinie, a inni, szczególnie najmłodsi, przebywali w sali zabaw.

Około 17.00 czasu lokalnego na ostatniej kondygnacji powstał pożar. Jak informowały media, ogień pojawił się w sali zabaw dla dzieci. Na tej kondygnacji znajdowały się również trzy sale kinowe, klub fitness, lodowisko, sala bilardowa i kawiarnia. System sygnalizacji pożaru zadziałał. Komitet śledczy ogłosił, że po tym, jak powstał pożar i włączył się alarm pożarowy, pracownik ochrony centrum handlowo-usługowego ów alarm po prostu wyłączył. A skoro alarm nie został potwierdzony, nie uruchomiło się sekwencyjne alarmowanie wszystkich części budynku - większość osób znajdująca się na różnych kondygnacjach obiektu nie była więc świadoma niebezpieczeństwa.

Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko. Wewnątrz zgasły światła, a z płonącego plastiku, gumy i tworzyw sztucznych wydzielał się trujący, gęsty dym. W wyniku pożaru przestały działać ruchome schody i windy - co jest zwyczajną procedurą w podobnych przypadkach, ale tu przyczyniło się do dezorientacji klientów obiektu. Nie można się dziwić, że w obliczu śmiertelnego zagrożenia, w ciemnościach i przy wyraźnej awarii całego budynku wśród odwiedzających centrum handlowe wybuchła panika. Wiele wskazuje na to, że klienci kompleksu byli zdani sami na siebie - ostrzegali się wzajemnie o niebezpieczeństwie, a przecież nie znali rozkładu obiektu i niespodzianek z tym związanych tak dobrze, jak jego personel.

Do spotęgowania zagrożenia przyczynili się zarządcy i personel Zimowej Wiśni. Mianowicie pozamykali w sposób niemożliwy do otwarcia dla przeciętnego człowieka wszelkie - zbędne ich zdaniem - wyjścia ewakuacyjne. Uciekający ludzie mogli się o tym przekonać dopiero wtedy, gdy znaleźli się przy drzwiach. Ponieważ te były nie do sforsowania, uciekali z obiektu przez okna bądź na dach.

Nie tylko drzwi ewakuacyjne z budynku zostały zamknięte - podobnie było z drzwiami do sal kinowych. Miało to uniemożliwiać wchodzenie do nich bez biletu. W jednej z sal wyświetlany był film animowany, a oglądające go dzieci po prostu zamknięto w sali. Kiedy wybuchł pożar, nie mogły się wydostać. W środku rozgrywał się prawdziwy dramat. Na zewnątrz wydobywały się ogromne chmury dymu. Wewnątrz z kolei temperatura wynosiła około 700°C, a widoczność była bardzo ograniczona.

Ogień objął powierzchnię 1600 m2 i bardzo szybko zniszczył nieodporne ogniowo elementy budynku. Początkowo strop dwóch sal kinowych uległ zawaleniu na powierzchni 500 m2. Następnie dach i sufit zawaliły się między czwartym a trzecim piętrem na powierzchni 1500 m2.

 zdjęcie galerii

Działania gaśnicze i ratownicze

Działania straży pożarnej trudno ocenić jako efektywne pod jakimkolwiek względem, co zresztą nie powinno dziwić jeśli mowa o obiekcie, w którym nie przestrzegano elementarnych przepisów zapobiegających rozprzestrzenianiu się ognia i dymu oraz tych dotyczących wytrzymałości konstrukcyjnej w razie pożaru (odporności ogniowej) zasadniczych elementów budynku.

Mimo wyłączenia alarmu uruchomionego przez system sygnalizacji straż pożarna dowiedziała się o pożarze w niewiele minut po jego wybuchu. Strażacy otrzymali pierwsze zgłoszenie o 17.04. Dwie najbliższe jednostki straży pożarnej znajdują się w odległości 3 i 5 km od centrum handlowego. Pierwszy zastęp przybył na miejsce po 7 min od zgłoszenia. Dojazd do budynku utrudniały zaparkowane wokół niego samochody. Włączenie się strażaków do efektywnej akcji dodatkowo opóźnił czas docierania do pożaru. Jednocześnie, biorąc pod uwagę szybkie rozprzestrzenianie się ognia i liczbę ludzi, którym należało nieść pomoc, strażaków było po prostu za mało, a rozchodzący się po obiekcie dym utrudniał im działania.

Według oficjalnych informacji z płonącego budynku zostało ewakuowanych 120 osób. Ile osób opuściło budynek samodzielnie - nie wiadomo. Z uwagi na rozmiar tragedii i traumatyczne przeżycia wielu osób na miejscu zdarzenia z poszkodowanymi i z rodzinami ofiar pracowali psychologowie. Trudno przypuszczać, by swą pracę zaczęli natychmiast, trudno też ocenić jej efektywność, skoro w mieście szybko rozprzestrzeniały się hiobowe wieści, według których ofiar były setki. W istocie nie wiadomo, ilu osobom należało udzielić pomocy psychologicznej oraz ilu skutecznie jej udzielono.

Poza tym działania strażaków były standardowe. Polegały głównie na podawaniu prądów gaśniczych z podnośników hydraulicznych i drabin mechanicznych, lecz nie tyle w celu prowadzenia akcji gaśniczej, co dogaszania. W poniedziałkowy poranek sytuacja była opanowana, a ognisko pożaru zlokalizowane. Strażacy walczyli z płomieniami ponad 17 godz. Co prawda kilkakrotnie informowali o opanowaniu żywiołu, ale zaraz potem pojawiały się nowe ogniska pożaru - co nie jest świadectwem skuteczności działań gaśniczych.

Sama lokalizacja pożaru nie oznaczała zakończenia działań. Dogaszanie elementów konstrukcyjnych budynku trwało dłużej. Wieczorem 26 marca rozpoczęto oczyszczanie budynku i wzmacnianie konstrukcji nośnych.

W akcji ratowniczo-gaśniczej brało udział w jednym czasie około 300 strażaków i 60 wozów bojowych. Na miejscu zdarzenia obecne było mobilne laboratorium do pomiaru stężenia szkodliwych substancji w powietrzu. Rosyjskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych podało informację, że ogółem w akcji ratunkowej wzięło udział ponad 840 osób ze służb ratowniczych. Wykorzystano 195 jednostek sprzętu, w tym dwa samoloty.

Tyle jeśli idzie o dane oficjalne, bo na filmach ilustrujących wydarzenie, nagrywanych przez gapiów i uczestników pożaru, sił tych nie widać. Osoby postronne i mieszkańcy pobliskich budynków wykonali po amatorsku skokochron z kilku warstw koców rozciągniętych przez w powietrzu, na który skakali z wysokości ewakuujący się ludzie. Nie wyszli z tego bez szwanku, ale uratowali życie.

Ofiary

Po upływie doby od wybuchu pożaru poinformowano o liczbie ofiar - były to 64 osoby, wśród nich 41 dzieci. Po kilku dniach dane zaktualizowano i obecnie jest mowa o 60 ofiarach śmiertelnych i 37 dzieciach. Tyle jeśli idzie o straty oficjalne. Miarą nastrojów, jakie zapanowały w mieście w trakcie pożaru (widocznego zewsząd) i wkrótce po nim, były krążące wśród mieszkańców informacje o zaniżeniu faktycznej liczby ofiar pożaru. Może to być wynik zamieszania, gdyż w pierwszej chwili sytuacja mogła się wydawać ludziom jeszcze gorsza, niż była w istocie. Ponadto pojawił się czynnik, który oburzenie społeczne spowodowane pożarem i przebiegiem działań ratowniczych ukształtował już na samym początku - w dobie telefonów komórkowych wiele osób dowiadywało się o śmiertelnym zagrożeniu ich bliskich od nich samych. Nim sytuacja się wyjaśniła, liczba ofiar wynikająca z przekazu nieoficjalnego mogła wzrosnąć. Jednak śmierć w pożarze 60 osób, wśród nich 37 dzieci, to wystarczająca tragedia, wobec której trudno w jakikolwiek sposób usprawiedliwić zaniedbania władz i zarządców obiektu.

Niektóre z ciał były tak zwęglone, że identyfikacji dokonano za pomocą badań DNA. Ofiary zostały znalezione w jednej z sal kinowych, w korytarzu w pobliżu nich i na klatce schodowej, gdzie drzwi wyjściowe były zamknięte.

To kolejny tak tragiczny pożar w Rosji. Można tu przypomnieć pożar w klubie nocnym w Permie w 2009 r. W klubie również nie wszystkie drzwi ewakuacyjne były otwarte. Zginęło 156 osób. Oba te zdarzenia nie dzierżą jednak światowego rekordu ofiar, gdyż ten należy do Brazylii. W pożarze obiektu dyskotekowo-klubowego zginęły tam 232 osoby.

Działania po pożarze

Rosyjscy urzędnicy z lokalnych oddziałów Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych zgodnie z poleceniem Prokuratury Generalnej już w poniedziałek po zdarzeniu, tj. 26 marca, rozpoczęli kontrole przestrzegania zasad bezpieczeństwa pożarowego we wszystkich podobnych obiektach do Zimowej Wiśni. Pod koniec lipca 2018 r. departament ministerstwa poinformował, że podczas inspekcji ujawniono w całym kraju ponad 280 tys. naruszeń zasad bezpieczeństwa pożarowego. To skala porażająca przy tak wielkich obiektach, skłaniająca do postawienia pytania, czy rosyjskie prawo z zakresu ochrony przeciwpożarowej w istocie działa. Przecież nie chodzi o dziesiątki tysięcy takich obiektów, lecz o setki tysięcy. Jakoś je zbudowano, funkcjonują, tylko pożarów w nich jeszcze nie było.

W związku z tragedią prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił 28 marca 2018 r. dniem żałoby w całej Rosji.

W związku z prowadzonym śledztwem aresztowano piętnaście osób, m.in. dyrektor generalną fabryki słodyczy Kemerowo OJSC (właścicielkę centrum handlowego), dyrektora firmy zarządzającej systemem alarmu pożarowego, pracownika prywatnej firmy ochroniarskiej, dwóch dowódców jednostek ratowniczo-gaśniczych straży pożarnej, byłego szefa Ministerstwa ds. Zagrożeń w regionie Kemerowo oraz byłą szefową Państwowej Służby Nadzoru Budowlanego Regionu Kemerowo i jej syna, a zarazem partnera biznesowego.

 wPark Aniow

Wyjaśnianie tragedii

Rok po tragedii przedstawiono wyniki obszernego, bo liczącego 800 tomów, wstępnego dochodzenia w sprawie zdarzenia w Kemerowie - choć przyczyny bezpośrednie są banalnie proste i widoczne bez analizy. Nad materiałem pracowała grupa ponad 100 śledczych. Podczas prac przeprowadzono ponad 400 badań kryminalistycznych, genetycznych i innych. Skontrolowano ponad 17 tys. m2 spalonego obiektu.

Przeprowadzone dochodzenie ujawniło liczne naruszenia prawa w czasie budowy obiektu oraz zaniedbanie zasad bezpieczeństwa pożarowego zarówno przez właściciela centrum handlowego, jak i jego poszczególnych pracowników. Oficjalnie stwierdzono, że pracownicy organu nadzoru, przeprowadzając kontrole, przymknęli oko na wiele rzeczy.

Co do przyczyny pożaru przypuszczeń jest kilka, między innymi zaprószenie ognia przez bawiące się w sali zabaw dzieci, podpalenie w sali zabaw, zaprószenie ognia w sali kinowej bądź zwarcie instalacji elektrycznej. Po zdarzeniu śledczy stwierdzili, że zablokowane wyjścia ewakuacyjne, wyłączony system alarmowy i „rażące naruszenia” zasad bezpieczeństwa stały się przyczyną ​​dużej liczby ofiar śmiertelnych.

Jak twierdzi Aleksander Rubtsov, koordynator grupy roboczej prezydenta Federacji Rosyjskiej ds. reformy przepisów technicznych w latach 2001-2007 (obecnie kierownik Centrum Studiów Filozoficznych Procesów Ideologicznych Instytutu Filozofii Rosyjskiej Akademii Nauk), wymagania dotyczące ochrony przeciwpożarowej w Rosji są dość skomplikowanym tworem, Przepisy są rozrzucone po różnych aktach prawnych. Co więcej, niejednokrotnie wykluczają się, są absurdalne i niewykonane, a normy zawiłe i nieprzejrzyste.

Jednak rozproszenie przepisów przeciwpożarowych nie jest tu żadnym usprawiedliwieniem. Na etapie wznoszenia budynku, zwłaszcza tak wielkiego, nie korzystają z nich przecież amatorzy, tylko zawodowcy. Dla nich - projektantów, budowniczych, również fachowców od ochrony przeciwpożarowej - rozproszenie nie powinno być istotnym problemem.

Nawet bez analizy skomplikowanych rosyjskich przepisów przeciwpożarowych można powiedzieć, że jakkolwiek by się wzajemnie nie wykluczały, to z pewnością nie przewidują absolutnie nieskutecznego podziału na strefy pożarowe, zamykania w sposób niemożliwy do otwarcia wyjść ewakuacyjnych, braku właściwych dojazdów pożarowych dla straży pożarnych, braku oświetlenia ewakuacyjnego, braku oddymiania czy udzielenia zezwolenia na łatwopalny wystrój wnętrz i wytworzenia w budynku użyteczności publicznej takich okoliczności, w których dzieci mogły zaprószyć ogień. Z pewnością też, jakimi by przepisy inne niż przeciwpożarowe nie były, samowola budowlana pozostaje samowolą budowlaną. Zawalenie stropu nad kondygnacją objętą pożarem nie spowodowało zawalenia całego budynku, zatem konstrukcja była solidna.

Dochodzenie potwierdziło, że budynek Zimowej Wiśni był skazany na porażkę w sytuacji pożaru od pierwszego dnia istnienia. A pytanie brzmiało nie „czy spłonie?”, tylko „kiedy spłonie?”. I stało się to 25 marca 2018 r. Obecnie obiekt już nie istnieje. Został rozebrany całkowicie, a na terenie, na którym kiedyś się znajdował, powstało miejsce pamięci ofiar - pomnik-ogród.

Literatura dostępna u autorów

st. bryg. Paweł Rochala jest doradcą komendanta głównego PSP, a mł. kpt. Reneta Golly pełni służbę w KG PSP
fot. anatoly_l CC BY-2.0 i kadry yt/bbcnews

styczeń 2020

Renata Golly Renata Golly
Paweł Rochala Paweł Rochala

st. bryg. w st. sp. Paweł Rochala jest pisarzem, autorem powieści historycznych i opracowań popularnonaukowych

do góry