• Tłumacz języka migowego
Ratownictwo i ochrona ludności Paweł Rochala

Krótki poradnik wojenny

15 Czerwca 2022

Wykorzystajmy świeże, jakże bolesne doświadczenia wojenne naszych sąsiadów. Już dziś pomyślmy, co można zrobić, aby ograniczyć straty pośród ludności cywilnej i jej mienia na wypadek uporczywej walki o pokój.

Okładka poradnika wydanego przez Rządowe Centrum BezpieczeństwaPoniżej przedstawiam wymiar praktyczny przygotowania na czas „powietrza, głodu, ognia i wojny” w przełożeniu na przeciętne gospodarstwo domowe. Będą to po części sposoby przydatne również w czasach bez wielkich, masowych zagrożeń, pozwalające na większe uniezależnienie życia codziennego od źródeł zewnętrznych. 

Woda

Zniszczenie dostaw wody pitnej to najłatwiejsza sprawa na świecie. Pozostaną nieliczne studnie, a więc kolejki chętnych, racjonowanie, rozwożenie cysternami…

Kto może niech buduje sobie własne ujęcie wody, nawet tej podskórnej, niskiej jakości - do 30 m nie trzeba zezwoleń. To wydatek kilku tysięcy złotych, który zwróci się w postaci tańszego podlewania roślin ogrodowych czy zasilania przydomowego basenu.

Należy gromadzić deszczówkę. Najprostsza instalacja - duża beczka pod rynną. Najdroższa - docelowy zbiornik zakopany w ziemi i jeśli ktoś się na to rozwiązanie zdecyduje, niech nie oszczędza na objętości. To inwestycja na lata i niezmiernie pożyteczna: deszczówka jest miękka, nie zapycha filtrów, świetnie służy roślinom ogrodowym. A będzie dostępna zarówno skwarnym latem, jak i mroźną zimą.

Dobre rozwiązanie stanowi oczko wodne w pobliżu budynku, najlepiej o wymiarach co najmniej 3 x 3 x 1,5 m, zasilane wodą deszczową. Pomysły, jak z niego korzystać w czasie kryzysu, pojawią się same, niemniej jednak sama możliwość umycia całego ciała przywraca ochotę do życia.

Rozkładane baseny sezonowe też mogą się przydać, pod warunkiem braku mrozów. Dobrze byłoby choć częściowo wkopywać je w ziemię, by uchronić przed uszkodzeniem. Najlepsze, bo najmocniejsze, to te kupowane przez strażaków do celów gaśniczych. Warto je rozstawić i napełnić wodą na wieść o kryzysie.

Mieszkańcy bloków mają gorzej. Muszą przeznaczyć na wodę część domowej przestrzeni życiowej. Napełnić należy wiadra, wanny, akwaria.

Domowe urządzenia do uzdatniania wody nie będą luksusem, tylko koniecznością. Z czasem psuje się każda niehermetycznie zapakowana woda, a dostępu do czystej nie będzie. Samo przegotowanie czyni ją zdrowszą, ale wcale nie smaczniejszą. Wszelkie filtry są lepsze niż ich brak. Najlepsze i najdroższe uzdatniacze (za kilka tysięcy złotych) działają na zasadzie odwróconej osmozy. Filtry za kilkaset też się nadadzą. Niestety, wszystkie one wymagają ciśnienia, np. grawitacyjnego, by jakoś przepchnąć przez nie wodę.

Trzeba wejść w posiadanie kanistrów na wodę pitną i techniczną - o objętości pozwalającej na przenoszenie ich oburącz przez jednego człowieka, by móc korzystać ze źródeł zewnętrznych.

Jedzenie

Zestaw „szklanka ryżu i łyżka smalcu” był walutą obrachunkową w czasach Wielkiego Kryzysu nawet w USA. To wystarczało, by przeżyć. Od lat chodzi przecież o to samo: posiłki mają być kaloryczne.

Przede wszystkim należy wiedzieć, że lodówki z pewnością nie będą działały. Co zatem gromadzić? Mięso i wędliny suszone, tłuszcz zawekowany. W czasie wojny nawet silne konserwanty są niegroźne dla zdrowia, przydatne więc będą konserwy z różnymi gatunkami mięs, by złamać monotonię żywienia. Oczywiście terminy przydatności do spożycia to ważna sprawa, ale przecież gdy konserwa zachowuje spoistość (blacha ani drgnie pod palcami) to da się zjeść zawartość w sytuacji głodu.

Wszelkiego rodzaju suszone warzywa i przyprawy ważą mało, a zachowują sporo potrzebnych składników. Zawekowane i pasteryzowane przetwory owocowe i warzywne, wykonane własnoręcznie, zagwarantują luksus smacznych posiłków.

Największą wartość spożywczą mają produkty liofilizowane, czyli wysuszone w ujemnej temperaturze. Niestety są też najdroższe. Jaja w proszku i mleko w proszku z powodzeniem zastąpią te naturalne - po przetrwaniu wojny można pofolgować obrzydzeniu i nie jeść ich już do końca życia.

Kasza, ryż, groch, mąka, cukier - zachowują przydatność do spożycia bardzo długo, aby tylko nie miały kontaktu z wilgocią i robakami. Są też bardzo wydajne. Kilogram kaszy czy ryżu z tłuszczem to po ugotowaniu ciepły, syty posiłek dla ośmiu, dziesięciu osób.

Czekolada, ale tylko ta prawdziwa, nie psuje się, a daje moc.

Sporo, acz na krótko, dają gotowe do zalania gorącą wodą tanie zupki instant. Można ich mieć naprawdę dużo. Dobrym wyborem są gotowe zestawy dla wojska czy innych służb mundurowych (zwykle zawierają miniaturowe podgrzewacze), ale ich cena jest dość wysoka.

Dobrze przechowuje się cebula, marchew, buraki.

Warto też mieć nasiona różnych roślin, zwłaszcza szybko rosnących, które można uprawiać w ogródku, na balkonie czy na parapecie. Rzeżucha najszybciej daje plon zdatny do spożycia, ale przydatna będzie wszelka zielenina.

Zabraknie chleba. Jak świat światem, radzono sobie z tym, robiąc suchary, czyli susząc chleb krojony w kromki, w kostkę. Przed suszeniem można je przypiec, będą smaczniejsze. Wyższe walory smakowe ma też chleb suszony za jego świeżości.

Potrzeba zapasów herbaty, kawy mielonej, kakao. Alkohole warto mieć w postaci stężonej, nie tyle do celów spożywczych, co higieniczno-sanitarnych i jako walutę.

Trzeba zgromadzić zapas różnych witamin w drażetkach i kapsułkach; ich zażywaniem można nadrobić braki naturalnych. Lubiący przetwory powinni zwrócić uwagę na czarny bez, czyli jego kwiaty wiosną i owoce jesienią. Wyciągi z nich (syropy na bazie cukru) to silne środki wzmacniające.

Energia cieplna

Nie będzie dostaw gazu, energii cieplnej i elektrycznej - instalacje przesyłowe bardzo łatwo uszkodzić lub zniszczyć, więc tak się stanie. Magazyny paliw płynnych spłoną, toteż kupno benzyny, oleju napędowego, parafiny czy nafty będzie graniczyło z niemożliwością.

Jak zatem zapewnić sobie odrobinę ciepła?

Dotychczas nie wymyślono na czasy kryzysu niczego lepszego niż prosty piecyk, zwany kozą. Można palić w nim wszystko, co jest palne i ma postać stałą. Warto zatem mieć zarówno kozę, jak i zapas węgla i drewna.

Węgiel, również ten nazywany ekogroszkiem, da się zadołować bez szkody dla jego jakości czy trwałości na dziesiątki lat. I warto to zrobić w czasie spadku ceny, a na nim zasiać trawnik - w razie potrzeby wykopiemy.

Pamiętajmy też, że warto schylić się po każdy suchy patyk, bo to paliwo. Drewno warto wysuszyć, to znaczy połupać i porąbać na wymiar zdatny do piecyka, a następnie ułożyć równo pod nakryciem czy zadaszeniem - będzie suche za pół roku. Im gatunek cięższy, tym lepsza wartość opałowa. Do kozy nadają się jednak nawet nieprzydatne kominkowo gatunki iglaste, byle tylko je wysuszyć. Gałęzie czy drzewa uschnięte naturalnie nadają się do natychmiastowego użycia.

Koza, czyli piecyk przenośny, daje ciepło i możliwość gotowania posiłków. Tuż po wojnie te piecyki oraz kuchnie węglowe były w Polsce podstawą egzystencji ludzkiej… oraz mnóstwa pożarów. Nic dziwnego, że postanowiono ucywilizować ich użycie. Uczyniono tak rozporządzeniem ministra spraw wewnętrznych z dnia 5 sierpnia 1955 r. w sprawie przestrzegania warunków bezpieczeństwa przeciwpożarowego przy instalowaniu piecyków przenośnych (DzU nr 39, poz. 245). Oto wyimki pożyteczne ponadczasowo.

Piecyk powinien być izolowany od podłogi wykonanej z materiału palnego warstwą izolacyjną z blachy lub cegły, obejmującą powierzchnię podłogi pod piecykiem lub kuchenką oraz pas o szerokości 0,5 m dookoła tych urządzeń (dziś załatwiają to również eleganckie tafle szkła żaroodpornego). W przypadku instalowania piecyka żelaznego bez nóżek warstwa izolacyjna z cegieł związanych ze sobą bezpośrednio stykająca się z piecykiem powinna mieć grubość co najmniej 5 cm. Odległość żelaznego piecyka od drewnianych części budynków powinna wynosić: 0,25 m od części otynkowanych lub w inny równorzędny sposób zabezpieczonych od ognia i 0,5 m od części nie zabezpieczonych od ognia.

Takich piecyków da się używać w blokach. W skrócie: nie wolno instalować rury dymowej w przewodzie wentylacyjnym! Jedną z szyb w najmniejszym oknie warto zastąpić blachą bądź wyciąć w niej otwór nieco szerszy niż rura dymowa osadzić tam kołnierz z blachy (te starania przyspieszą wybuchy). Rurę należy odsunąć od ściany na nie mniej niż 0,5 m. Wszyscy powinni przebywać w tym pokoju, będzie cieplej. Paliwo trzeba oszczędzać, tzn. palić w piecyku tylko na czas przyrządzania posiłków. Z czasem ściany poczernieją, ale taka jest cena życia.

Nie zapomnijmy o zapałkach i zapalniczkach.

Energia elektryczna

Niestety, nie da się bez niej żyć. Chodzi nie tyle o dostęp do światła i ciepła, co do informacji. Gdy nie będzie prądu, telefony przestaną działać, a z nimi ustanie komunikacja międzyludzka i z władzami. Warto zatem mieć naładowane powerbanki, zapasowe akumulatorki i baterie do urządzeń.

Luksusem będzie energia własna - tu sprawdzą się instalacje fotowoltaiczne. Póki będzie świeciło słońce, póki instalacja nie zostanie zniszczona, póty budynek będzie działał. Jeśli ktoś dzięki temu od czasu do czasu mimo wojny obejrzy sobie coś ulubionego w komputerze, na pewno poczuje się lepiej. Przede wszystkim jednak energia elektryczna potrzeba jest, by nie zostać odciętym od informacji i łączności z bliskimi.

Warto kupić kilka zestawów do samodzielnego montażu: panel fotowoltaiczny, akumulator, reflektor i/lub akumulator.

W starych zaleceniach jest gromadzenie baterii elektrycznych do odbiorników radiowych tranzystorowych oraz do latarek. Można do tego dodać lampę naftową i bańkę nafty. Lampa taka daje zdumiewająco dużo miłego dla oka światła. Świece, wkłady do zniczy - też trzeba mieć w zapasie.

Latarki - warto kupić te oszczędne, a nie najmocniej świecące - nie musimy świecić na 200 m, tylko na 2 m. Najlepsze są czołowe, bo nie zajmują rąk, a świecą tylko tam, gdzie patrzymy.

Leki i środki higieniczne

Leków też nie będzie. A trafią się przecież przeziębienia, zatrucia pokarmowe, skaleczenia, poparzenia i nieustanne zdenerwowanie. Należy mieć środki ku temu: rozgrzewające, napotne, przeciwbólowe, odkażające i uspokajające. Przydadzą się opatrunki żelowe na wypadek poparzeń, ale też zapas gazy wyjałowionej, bandaży zwykłych i elastycznych, opaski uciskowe - w ilości wystarczającej w przypadku zranień ręki, głowy i tułowia każdego domownika, plus na zmianę. Kilka butelek i opakowań Rivanolu i jodyny przyda się zawsze. Osoby zażywający jakiś lek na stałe powinni zrobić jego zapasy na jak najdłuższy czas.

Nie będzie papieru toaletowego, podpasek, waty i pieluch jednorazowych. Zapasy tych środków, choć wydają się zbędne do zachowania życia, są konieczne. Co prawda zwiększają obciążenie ogniowe posesji czy mieszkania, ale bez nich obsługa życia osoby obłożnie chorej czy małego dziecka będzie uciążliwością dodatkową.

Warto mieć zapasy mydła, w tym szarego. Mydło nie psuje się, nie rozlewa i nie rozsypuje, a jest czynnikiem niezbędnym do trwania w poczuciu człowieczeństwa. Szampony do włosów też można zgromadzić, by od czasu do czasu pozwolić sobie na luksus. Pranie pozostanie tylko ręczne.

RCB radzi co zabrać ze sobą w razie konieczności ewakuacji
RCB radzi co zabrać ze sobą w razie konieczności ewakuacji RCB radzi co zabrać ze sobą w razie konieczności ewakuacji

Ochrona dobytku przed zniszczeniem

Warto uczynić miejsce życia odporniejszym na zniszczenia wojenne. Co prawda na bezpośrednie trafienie niewiele da się poradzić, ale po drobnych przygotowaniach nawet wtedy można uratować resztę budynku i zachować dach nad głową. Zasada jest prosta: im mniej materiałów palnych, tym trudniejszy rozwój pożaru i łatwiejsze jego ugaszenie.

Przede wszystkim należy usunąć wszelkie materiały palne ze strychów i poddaszy - do czysta. Pociski najczęściej uderzają w dachy, więc jeśli mają co zapalić - zapalają. Pożar poddasza trudno ugasić nawet w czasie pokoju, a w czasie wojny straż pożarna będzie do tego zatrudniona gdzie indziej. Unikając pożarów poddaszy, unikniemy ponad połowy zdarzeń pożarowych.

Warto pozbyć się z domu rzeczy i przedmiotów zawalających szafy i schowki, a od lat nieużywanych.

Dobrze mieć jakąkolwiek gaśnicę, najlepiej dużą i przeznaczoną do gaszenia pożarów grupy A. Uniwersalna gaśnica proszkowa 5 kg to wydatek rzędu 300 zł, ale większa nie zajmie wiele więcej miejsca. Bardzo przydatna będzie hydronetka, bo w razie potrzeby może zastąpić prysznic.

Warto zabezpieczyć okna przed wybiciem. Jeśli ktoś ma rolety lub okiennice, powinien je zamykać jak najczęściej, a w pomieszczeniach nieużywanych nie otwierać.

Okna można pozostawić przymknięte, będą wtedy miały szanse przetrwać fale uderzeniowe większości wybuchów - będą je wtedy otwierać zamiast wyrywać. Okna połaciowe należy zabić deskami.

Warto mieć deski, a najlepiej przycięte na wymiar płyty wiórowe lub sklejkę do zabezpieczenia okien czy drzwi i nie zwlekać z ich użyciem - utkwi w nich większość odłamków.

Na skutki pobliskich wybuchów najbardziej są narażone okna kondygnacji niskich, bo odłamki lecą prostopadle do nich, nie tracąc impetu po rozbiciu szyb. Nie wolno spać pod oknami i naprzeciwko nich, gdyż w razie wybuchu zostaniemy pocięci szkłem.

Jedno z pomieszczeń należy przeznaczyć na magazyn dóbr czasu kryzysu: żywności, wody, leków i środków higienicznych. Oczywistym wyborem jest piwnica, ale jak jej nie ma, warto zamurować okno najmniejszego pokoju i tam urządzić magazyn.

Bardzo palne, a konieczne do życia: naftę, benzynę, olej napędowy i opałowy należy trzymać osobno od innych dóbr, najlepiej w osobnym budynku gospodarczym, a pod solidnym zamknięciem. Takie pomieszczenie powinno być wentylowane. Należy często je sprawdzać na okoliczność przecieków opakowań.

Konieczna będzie straż obywatelska, tudzież coś do obrony dobytku, np. nafty i jedzenia przed złodziejami. Największe wrażenie robią na nich strzelby na gruby śrut, tylko problemem jest pozwolenie na broń. Ale bez pozwolenia można sobie kupić działającą replikę broni czarnoprochowej. Bo w czasie wojny nie można polegać na dobrej woli innych ludzi. Co prawda Pan Bóg ich stworzył, ale dopiero pułkownik Colt uczynił równymi. 

Rozrywka

Co kto lubi, ale nie elektronika - energii elektrycznej nie będzie, a jej resztki ledwie wystarczą do komunikacji ze światem. Warto zatem mieć gry planszowe, dużo zestawów krzyżówek, których papier świetnie nadaje się do kozy, oraz książki. Warto czymś zajmować umysł i ręce, organizować się w służby pomocowe.

Ewakuacja

Od wojny powinni być odsunięci przede wszystkim ci, nad którymi sprawuje się opiekę w czasie pokoju: dzieci, chorzy, ludzie starsi. Ponadto zawczasu należy pogodzić się z faktem, że w każdej chwili trzeba będzie porzucić dorobek życia i mieć stale pod ręką zestaw ewakuacyjny, bo może nadejść taki rozkaz - tak od swoich, jak od wroga. Nie dyskutuje się z tymi poleceniami, a czasu wówczas nie ma na pakowanie - za chwilę w miejsce zamieszkania uderzą gromy. Wzorcowe zestawy ewakuacyjne pokazuje Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, z jedną uwagą: wykazane tam kombinerki, a zwłaszcza łom można pominąć, za to narzędzie wielofunkcyjne (multitool) nawet najtańsze, małe i niskiej jakości przyda się bardzo.

W następnym odcinku będzie o tym, co mogą zrobić władze rządowe i samorządowe na czas walki o pokój.

 

bryg. Paweł Rochala jest doradcą komendanta głównego PSP

Paweł Rochala Paweł Rochala

st. bryg. w st. sp. Paweł Rochala jest pisarzem, autorem powieści historycznych i opracowań popularnonaukowych

do góry